Gwiazdy już kilka sezonów temu pokochały opalanie natryskowe. Odkąd dużo mówi się o szkodliwym działaniu promieni UV, świadomie rezygnują z ekspozycji na słońce czy wizyt w solarium. Ale żadna z nich nie chce wyglądać blado! Dlatego szukają alternatywy i bezpiecznych dla skóry rozwiązań.
Delikatnie muśnięta słońcem skóra wygląda zdrowo i ponętnie. Wiosna i latem, gdy odkrywamy ciało odrobina opalenizny jest pożądana. Najszybszym i najzdrowszym sposobem na jej uzyskanie jest stosowanie samoopalaczy. Nowoczesne produkty brązujące coraz wierniej naśladują naturalną opaleniznę, nie pozostawiają smug, szybko się wchłaniają i mają ładny zapach.
Wiele gwiazd głośno przyznaje się do korzystania z natryskowego opalania. Dzięki tej metodzie ich skóra wygląda, jak po kilkudniowych wakacjach. Podobny efekt można uzyskać w domu. Wystarczy mgiełka ST.MORIZ. Dzięki swojej konsystencji jest bardzo precyzyjna – z łatwością dociera do miejsc trudnodostępnych, np. pleców. Idealnie sprawdzi się do nadania koloru na dekolcie, twarzy i dłoniach. Wielopozycyjną butelkę (360°) można trzymać nawet do góry nogami, co znacznie ułatwia równomierną aplikację. Lekka formuła, nieklejącej mgiełki gwarantuje łatwość rozprowadzenia, bez ryzyka smug, zacieków i plam oraz wyjątkowo szybkie wchłanianie. Dzięki kombinacji klasycznego samoopalacza i bronzera wash-off, efekt opalonej skóry jest widoczny od razu i na długo. Trwała opalenizna rozwija się w ciągu kilku godzin od aplikacji. Mgiełka jest dostępna w jaśniejszym, złocistym kolorze i ciemniejszym, o bardzo naturalnym, oliwkowym odcieniu.
W przypadku nóg idealnie zdadzą egzamin tzw. rajstopy w sprayu ST.MORIZ. Doskonale matowią skórę i kryją niedoskonałości. A poza tym wiadomo, że delikatnie opalona skóra wygląda na szczuplejszą. Spray szybko się wchłania, doskonale kryje i nie pozostawia smug. A po całym dniu… łatwo go zmyć.